Ceny zbóż, notowania, aktualności

Białoruski sąd uznał, że Inco Food nie złamał prawa

Białoruski sąd uznał, że Inco Food nie złamał prawa
Sąd obwodowy w Brześciu anulował wczoraj decyzję sądu pierwszej instancji o zajęciu mięsa wieprzowego wartości ok. 2 mln USD należącego do firmy Inco Food. Towar ma wrócić do właściciela. Wyrok jest prawomocny, co - miejmy nadzieję - oznacza koniec kłopotów polskiej spółki z białoruskim prawem.

Sąd uznał, że firma nie złamała prawa celnego. - Cieszymy się oczywiście z decyzji sądu. Najważniejsze, że pokazuje ona, iż nasze działania były w stu procentach zgodne z prawem - powiedział wczoraj "Rz" prezes Inco Food Krzysztof Stępień. Prezes powiedział nam, że straty spowodowane zajęciem towaru o takiej wartości są już widoczne.

 - Utraciliśmy częściowo płynność finansową, mieliśmy kłopoty z naszymi odbiorcami. Cały czas jednak staraliśmy się prowadzić produkcję - mówi Krzysztof Stępień.

Mimo że straty są spore i możliwe do oszacowania, Inco Food nie zamierza występować o rekompensatę. - Wystarczy nam decyzja sądu. Mamy nadzieję, że teraz wszystko wróci do stanu sprzed tego nieporozumienia - deklaruje Stępień.

Problemy Inco Food, największego polskiego inwestora na Białorusi, zaczęły się niespodziewanie pod koniec lipca, kiedy tamtejsza administracja zakwestionowała warunki składowania 1140 ton mięsa sprowadzonego z Polski. Kilka dni później sąd uznał, że mięso składowane w magazynach należących do białoruskiego pośrednika powinno przejść odprawę celną, zanim trafiło do magazynów.

Chłodnie znajdowały się - co prawda - na terenie wolnej strefy celnej w Brześciu, jednak firma przechowująca polskie mięso nie była tzw. rezydentem strefy, czego ponoć wymaga białoruskie prawo. Efektem było nałożenie na Inco Food kary w wysokości 6 mln USD oraz przepadek towaru wartego 2 mln USD. Sąd drugiej instancji uznał, że towar nie opuścił terenu wolnej strefy celnej, czyli był przechowywany zgodnie z obowiązującym prawem celnym.

Wyrok jest prawomocny. Może być zaskarżony w tzw. trybie nadzoru przez Sąd Najwyższy, jeśli uzna on, że sąd obwodowy popełnił błąd. Jak dowiedzieliśmy się w ambasadzie Białorusi, na razie nic nie wskazuje, aby miało się tak stać.

 - Finał sprawy Inco Food pokazuje, że na Białorusi jednak działa system niezawisłych sądów gospodarczych, które są w stanie podejmować niezależne decyzje. Pamiętajmy jednak, że przypadek ten należy rozpatrywać jednostkowo i nie wyciągać z niego dalej idących wniosków - przekonuje ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka.

Przypomina, że na Białorusi działa 320 podmiotów z kapitałem polskim. Jesteśmy także w pierwszej piątce największych inwestorów zagranicznych - polskie inwestycje na Białorusi sięgają 20 mln USD.

Inco Food zainwestowała do tej pory w zakład przetwórstwa mięsa na Białorusi ok. 5 mln USD. Czy ostatnie wydarzenia wpłyną na decyzję o zaniechaniu kolejnych inwestycji? - Raczej nie. Myślę, że nadal będziemy inwestować w tym kraju, chociaż na pewno będziemy dokładniej analizować ewentualne projekty - twierdzi Krzysztof Stępień.

Sprawa Inco Food znalazła pozytywny finał dopiero po interwencjach polskich władz, przede wszystkim Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wicepremiera Jerzego Hausnera. Czy może być przestrogą dla polskich inwestorów zainteresowanych białoruskim rynkiem?

 - Ja bym tego rynku nie przekreślał. Są tam naprawdę duże możliwości, trzeba się jednak liczyć z tym, że będzie się prowadzić działalność w określonym systemie prawnym. Inco Food przekonała się o tego konsekwencjach - uważa Jarosław Drozd, wicedyrektor Departamentu Systemu Informacji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Źródło: Rzeczpospolita